Pamiętam gorący letni wieczór. Wyszedłem z domu kiedy było jeszcze jasno a wróciłem późną nocą. Kiedy wysiadałem z samochodu na ciemnym podwórku okazało się, że moje okna od łazienki i garderoby są najjaśniejszymi punktami w okolicy. Nie wiem jak to się stało ale zostawiłem włączone światło wychodząc z domu.Nie spodziewałem się co mnie czeka po wejściu do mieszkania.
W łazience, jak się okazało, oprócz światła zostało także uchylone okno. Kłębiły się tam dziesiątki, jeśli nie setki owadów. Komarów, much, pajęczaków, ciem i wszelkiego innego możliwego latającego, bzyczącego, wiszącego, kotłującego się przy lampie, nocnego, owadziego tałatajstwa, które przyciągnęły światło i otwarte okno.
Możesz zapoznać się z tym felietonem również w wersji filmowej. Niebawem rusza kanał ANTYZARZĄDZANIE na YouTube. Najciekawsze teksty z bloga są inspiracją do filmów na nim.
Zabrałem się za masową eksterminację. Dalajlama, nie pozwalający skrzywdzić komara pod karą zostania nim w kolejnym reinkarnacyjnym wcieleniu, nie byłby zadowolony z tego co robiłem. Walczyłem z owadzią inwazją chyba z godzinę, wymachując ręcznikiem, skacząc po wannie i sedesie, raz po raz, jak Szewczyk Dratewka zaliczając „siedmiu za jednym zamachem”. Plac boju był usłany trupem. Ściany zbryzgane krwią. Podjąłem walkę jak coś oczywistego. Poza tym, jakoś nie uśmiechała mi się perspektywa zderzenia się z armią owadów, kiedy zaspany pójdę nad ranem zrobić to… co się robi nad ranem, pół-śpiąc, w łazience. Heroicznym wysiłkiem o drugiej w nocy pozbyłem się wszystkich najeźdźców.
Wszedłem zmęczony walką do garderoby z myślą przebrania zbroi w coś wygodniejszego i… natknąłem się na taką samą sytuację jak w łazience sprzed wojny. Czarno od owadów. Tu okno też było otwarte. Zrezygnowany zamknąłem bardzo dokładnie drzwi, postanowiwszy wrócić do walki rano.
„Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro.”
Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem”
Uzbrojony i nabuzowany wkroczyłem do garderoby o świcie.
Pusto?! Zero niechcianych gości?! Echo! Cisza i spokój! Ani jednego robala!
Okno pozostało na noc uchylone a poranny brzask automatycznie wyciągnął całe towarzystwo na zewnątrz…
To była dla mnie ważna życiowa lekcja.
Jak często, zamiast natychmiast walczyć, wystarczy po prostu zostawić sytuację otwartą i jakiś czas, spokojnie zaczekać.
Drogi Czytelniku – mam do Ciebie prośbę. Jeśli dotarłeś do tego miejsca to zainteresował Cię ten tekst. Daj szansę na kontakt z nim także innym. Udostępnij go Twoim znajomym! Dziękuję Ci w swoim i ich imieniu!
https://archiwum.jarekguc.pl/2015/04/01/czego-uczy-napieprzanie-sie-z-komarami-po-nocy/
lub poniższych ikon.